niedziela, grudnia 30, 2012

Solar bez subsydiów

Jak podaje Bloomberg w Hiszpanii gdzie w styczniu zniesiono subsydia dla energii pochodzącej z energii słonecznej chętnych do inwestowania w nowe instalacje nie brakuje. Tym samym będzie to prawdopodobnie  pierwszy kraj w Europie gdzie energia słoneczna stała się konkurencyjna cenowo z tradycyjnymi źródłami energii. Instalatorzy zwrócili się o pozwolenia na podłączenie do sieci systemów o łącznej mocy 37.5 GW. Zapotrzebowanie na energię w szczycie wynosi tu obecnie 45 GW więc pomimo, że do skutku dojdzie za pewne tylko ułamek proponowanych inwestycji można się spodziewać, że część gazowych elektrowni straci rację bytu lub będzie  wykorzystywana w mniejszym stopniu. Powoli powracają też małe domowe instalacje, które według właścicieli również zaczynają się opłacać pomimo braku subsydiów. 

4 komentarze:

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Panie Krzysztofie, miło znowu Pana czytać "po latach". To ważne informacje i wiarygodne, zwłaszcza gdy mowa o Blomberg. Potrzeba takich informacji w szczególności w Polsce gdzie nagminnie i zazwyczaj "mechanicznie" utożsamia się wysokie wsparcie w latach ubiegłych dla PV z nieopłacalnością tego źródła w sensie dzisiejszych i jutrzejszych inwestycji. Z tego się m.in. biorą m.in. kłopoty z procedowaniem ustawy o OZE i koncepcji wsparcie małych i mikroinstalacji taryfami typu FiT.
Z drugiej strony trochę się obawiam także opatrznego zrozumienia (lub celowego wykorzystania w złej wierze) także tej niezwykle pozytywnej formacji. Np. Ministerstwo Finansów głosi, że OZE, a w szczegolnosci system FiT w ogóle nie powinny być wspierane,a systemem SP tylko do 2020 roku.

Nie chodzi mi tu nawet o sytuacje hiszpańska, gdzie na ew. funkcjonowanie bez wsparcie mogą pozwolić sobie regiony o najwyższym nasłonecznieniu. Ale o to, że do niskich cen na całe systemu PV (nie tylko na moduły, których cena rzeczywiście jest niska i dalej spada) dochodzi się długo.
Np. amerykański LBNL amerykański LBNL zastanawiał się dlaczego ceny na systemy PV w USA są ok 2 krotnie wyższe niż w Niemczech. Okazuje się, że amerykanie płaca ok 10-krotnie więcej niż Niemcy za projektowanie instalacji i marketing usług, a koszty uzyskania pozwoleń i przyłączenia do sieci są w USA 7-krotnie wyższe. Ponadto brak efektu skali w USA przekrada się na wysokie koszty pośrednie firm słonecznych.
Z tych powodów zapewne w Polsce do sytuacji podobnej do niezwykle pożądanej, opisanej przez Pana, szybko nie dojdzie... Nawet jak jest to nieochronne, zburzenie czy nawet zrobienie wyłomów w dobrze okopanym monopolu zająć może 5 lat i więcej.
Ale - już bardziej pozytywnie -widzę że PV radzi sobie dobrze także na nieco zamglonej wyspie gdzie jak mniemam Pan dalej przebywa. Pozdrawiam na Nowy Rok.

Chris pisze...

Dziękuję za doskonaly komentarz Panie Grzegorzu. Niestety jak Pan zauwazyl na pisanie nie miałem w ostatnich latach za bardzo czasu ale gdy przeczytałem artykuł ze strony Bloomberga to trudno było się powstrzymać. Sytuacja w USA jest faktycznie zastanawiająca bo choć sporo mówi się tam o kosztach biurokracji dla systemów PV to wciąż nic z tym nie zrobiono. Utrzymywanie obecnego status quo jest za pewne na rękę dostawcom energii. Po pierwsze dlatego, ze w przypadku duzych farm slonecznych ich koszty papierkowej roboty rozkladaja sie na duze projekty i nie sa az tak odczuwalne jak dla instalacji indywidualnych a po drugie dlatego, ze największe stawki za energie pobierają w godzinach szczytu, ktory w slonecznych stanach jak Kalifornia przypada na upalne letnie popoludnia gdy wszyscy wlaczaja klimatyzacje. Przy uproszczeniu biurokracji i dużej liczbie gospodarstw instalujacych własne przy domowe systemy dochody duzych korporacji za bardzo by spadly. Mam nadzieje, ze ta moja teoria spiskowa szybko upadnie i USA pomimo silnego lobby z sektora energtycznego i 'potopu' gazu z lupkow ulatwia tez zycie drobnym instalatorom systemow PV. Jesli chodzi o wspomniany przez Pana efekt skali w Niemczech to czytalem kiedys artykul w brytyjskiej prasie gdzie opisywano zal brytyskich biznesmenow do rzadu, ze dal sie Niemcom tak bardzo wyprzedzic z PV. Brytyskie firmy startujac w przetargach na budowe farm slonecznych na poludniu Europy byly bez jakichkolwiek szans w starciu z Niemcami. Ich wieloletnie doswiadczenie oznaczalo, ze byli w stanie wykonac prace znacznie sprawniej niz firmy z UK a co za tym idzie znacznie taniej. Jest to cena za opieszalosc, ktora chyba przyjdzie zaplacic i Polsce. Jednak w miare jak koszty beda spadac i pojawia sie technologie magazynowania OZE nasze polskie monopole beda miec coraz trudniesze zycie. Tym bardziej, ze na zachodzie koszt robocizny w wypadku instalacji dachowej jest czesto wyzszy niz sam sprzet. W Polsce koszty instalacji powinny byc nizsze wiec chyba w nieodleglej przyszlosci jest i dla nas nadzieja. Poki co wracam myslami do Hiszpanii by jeszcze przez chwile podelektowac sie ta wiadomoscia - energia sloneczna nie jest juz dluzej 'energia przyszlosci, ktora zawsze pozostanie energia przyszlosci' jak to mowili zgryzliwi komentatorzy. Ona jest tu i teraz oplacalna bez subsydiow... a jej koszt ciagle spada.

Chris pisze...

Wlasnie natknalem sie na artykul,ktory poniekad potwierdza moje przemyslenia na temat dojenia gospodarstw domowych inwestujacych w PV w Kalifornii. Okazuje sie, ze za nadwyzke energii oddana z systemu do sieci wlasciciele paneli otrzymuja 4 centy za kWh podczas gdy ceny energii w tym stanie oscyluja ok. 20 centow za kWh.

http://abclocal.go.com/kgo/story?section=news/7_on_your_side&id=8940141

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Dziękuję za link do bardzo konkretnej i praktycznej amerykańskiej dysputy na wzór naszej "między panem i wójtem". Pokazuje pośrednio że w USA, nawet w przodującym w OZE stanie takie instrumenty jak net metering czy tax credit nie przełamały monopolu korporacji,które dalej mogą skutecznie ustalać/dyktować reguły. Dopiero chamskie w swoich założeniach i wydawałoby się całkiem nierynkowe taryfy FiT wymuszają tworzenie ... rynku. Tak jest głownie w UE gdzie pod wpływem tego instrumentu korporacje się cofają i ... ceny spadają.

Problemy są nie tylko z zapłatą, ale też z przyłączeniem PV do sieci. Nie tak dawno czytałem w Home Power, że Pacific Gas & Electric przyłącza w swoich rejonach (agregatach odbiorców) PV tylko do 5% maksymalnej mocy zamówionej. W Niemczech czasami sięga to 50% i tamtejsze DSO jakoś to znoszą.

Tak naprawdę interesujące jest to w jaki sposób Brytyjczycy (kiedyś pośredni model pomiędzy Niemcami a USA) promując mikogeneracje poprzez FiT sobie poradzą i z monopolem i z kosztami, bo tam z grid parity nie jest tak prosto. Ciekawi mnie też czy małe wiatraki wcisną sie jeszcze głęboko w rynek mikrogeneracji i odeprą konkurencję z PV, jak taryfy na PV spadną (muszą znacząco, bo skala wsparcia PV razem z tempem rozwoju rynku przełoży się silniej niż w innych krajach na cenę energii dla odbiorców). Wielka Brytania może być najbardziej referencyjnym rynkiem dla Polski.