niedziela, kwietnia 05, 2009

Jak Korea drugą Japonię budowała
Wspomniane przeze mnie w poprzednich wpisach sposoby walki z ubóstwem są promykiem nadziei dla mieszkańców krajów rozwijających się. Jako, że w państwach tych większość mieszkańców utrzymuje się z rolnictwa można w stosunkowo krótkim czasie poprawić warunki bytowe milionów ludzi. Niemniej trzeba też mieć na uwadze fakt, że kraj którego gospodarka opiera się na rolnictwie nigdy w większym stopniu z ubóstwa się nie wyzwoli. Do tego konieczne jest uprzemysłowienie.
Jak podaje EETimes Samsung jest dziś w czwórce firm posiadających najwięcej patentów w technologiach związanych z energią słoneczną. Jest to nieco zastanawiające bo ten koncern nawet nie rozpoczął jeszcze produkcji systemów PV. Co więcej w owej czwórce nie znalazł się Q Cells największy obecnie producent PV. Przyjrzyjmy się zatem współczesnej historii ojczyzny Samsunga bo jest to pewien ewenement w historii rozwoju gospodarczego poprzedniego stulecia.
W 1910 roku Korea została zajęta przez Japonię. Później przyszły II Wojna Światowa i Wojna Koreańska, które pozostawiły ten kraj w gruzach. W 1961 r. - osiem lat po zakończeniu wojny z Koreą Północną statystyczny mieszkaniec Korei Połuniowej zarabiał zaledwie 82 dolary rocznie. Ponad dwukrotnie mniej niż mieszkaniec Ghany ($179). I choć odnoszono nieliczne sukcesy np. -liczba osób umiejących czytać i pisać wzrosła w tym czasie z 22% do 71% to amerykańska agencja ds. pomocy nazwała ten kraj 'studnią bez dna'. Główne towary eksportowe z tego okresu to ryby, wolfram i inne surowce. Co do Samsunga, jednego wiodących dziś eksporterów telefonów komórkowych, półprzewodników i komputerów to firma zaczynała w 1938 r. jako eksporter ryb, owoców i warzyw. Od połowy lat 50-tych do 70-tych w 'portfolio' znalazły się jeszcze tekstylia i cukrownictwo. Dopiero w 1977 jego fabryki opuściły pierwsze telewizory. Tak więc gdy w 1983 r. koncern ogłosił zamiary zaangażowania się w produkcję półprzewodników nikt nie traktował tego oświadczenia poważnie.
Jak więc kraj, który jeszcze 50 lat temu był biedniejszy niż wiele afrykańskich państw ma dziś dochód per capita porównywalny z Portugalią, która na własnym terytorium nie zaznała wojny od prawie stulecia i była hojnie wspierana przez UE?
Gdyby wierzyć dzisiejszym artykułom prasowym to motorem był zapewne wolny handel. Jednak jak przekonuje w swojej książce Ha-Joon Chang, Koreańczyk wykładający obecnie w Cambridge źródła sukcesu leżą gdzie indziej.
W 1973 r. prezydent Park ogłosił program Ciężkiego i Chemicznego Uprzemysłowienia. (Ze względu na ograniczenia czasowe muszę niestety pominąć ciemne strony tamtych lat - przewroty wojskowe, dyktatury i wyzysk pracowników). Powstały pierwsze stocznie, montownie samochodów, firmy chemiczne, elektroniczne itd. W założeniu dochód per capita miał w 1981 r. osiągnąć $1000. Ten jak początkowo uważano zbyt ambitny cel osiągnięto 4 wcześniej. Wartość eskportu mierzona w dolarach wzrosła pomiędzy 1972 a 1979 dziewięciokrotnie. Aby zapewnić sobie stały dostęp do twardej waluty sięgano po desperackie wręcz kroki - zabronione było min. kupowanie zagranicznych papierosów :-). Dolary były niezbędne tej dynamicznie rozwijającej się gospodarce na zakup maszyn. Rząd w konsultacji z sektorem prywatnym wybrał kluczowe sektory na których opierać miał się wzrost. Wspierał nowe firmy dając im czas na rozwój poprzez subsydia i wprowadzenie tymczasowych ceł na produkty z zagranicy. Dziś dla karmionych liberalną literaturą czytelników taka politka to zgroza. Zachód naciska na kraje rozwijające by otworzyły swoje rynki bo to przyspieszy ich rozwój gospodarczy. Trudno wierzyć w dobre intencje tychże doradców zważywszy, że chcą zniesienia ceł i wolnej konkurencji jedynie w sektorach gdzie mają zdecydowaną przewagę. Historia pokazuje, że zarówno Korea, Japonia, USA jak i Europa Zachodnia osiągnęły obecny poziom rozwoju zupełnie inaczej. Praktycznie każdy z nich chronił swoje rynki przed zagraniczną konkurencją do momentu gdy ich własne firmy z danego sektora rozwinęły się na tyle, że mogły stawić czoła konkurencji.
Już w 1884 r. niemiecki ekonomista Friedrich List, krytykował Wielką Brytanię za forsowanie wolnego handlu na arenie międzynarodowej gdy sama stała się potęgą gospodarczą poprzez cła i subsydia. Jak to ujął: "Brytyjczycy kopneli drabinę' po tym jak sami wspieli się na szczyt. Gdy Portugalczycy przybyli do Indii nie mogli zamienić przywiezionych przez siebie tkanin na przyprawy korzenne i inne produkty gdyż tkaniny europejskie były znacznie gorsze jakościowo. Kilka wieków pózniej Brytyjczycy podbili Indie i zabronili ich produkcji. Te miały być importowane z fabryk Manchesteru. Za złamanie tego prawa groziło obcięcie dłoni. By zapobiec chorobom będących wynikiem spożycia skażonej/nieprzegotowanej wody zaczęto promować w Anglii picie herbaty. To jednak nieco osłabiło bilans handlowy z kolonią. By go poprawić zaczęto produkować w Indiach i przemycać do Chin haszysz. Gdy Chiny podjęły kroki by ten proceder zatrzymać (używanie haszyszu było w tym kraju zakazane) Wielka Brytania wysłała swoją flotę i wymusiła na Chinach pokaźne ustępstwa. Królestwo Brytyjskie prowadziło politykę sprowadzania surowców z kolonii, przetwarzania ich w fabrykach w Anglii i eksportowania tychże produktów z powrotem do kolonii. To podejście stosowane było również w stosunku do Ameryki. Kilkadziesiąt lat po zdobyciu przez Amerykanów niepodległości pozostałości kolonialnej polityki stały się przyczyną wojny secesyjnej. Półnoć chciała się rozwijać gospodarczo i dążyła do wprowadzenia ceł, które chroniłyby powstające dopiero lokalne przedsiębiorstwa. Południe chciało pozostać przy status quo. W ich interesie było eksportować bawełnę i tytoń do Anglii i sprowadzać stamtąd gotowe produkty, które były lepsze jakościowo i tańsze niż radosna twórczość raczkujących dopiero biznesmenów z Nowego Jorku. I to na tym tle wybuchł konflikt Północy z Południem. Kwestia wyzwolenia niewolników była jedynie posunięciem strategicznym ze strony prezydenta Lincolna. Kilka dekad pózniej USA zdetronizowały Wielką Brytanię stając się największą gospodarką świata.
Nie inaczej miała się sprawa z Japonią. Pierwszy samochód jaki Toyota zaczęła eksportować do USA okazał się totalna klapą. Japońskie produkty były w latach 50-tych symbolem taniej tandety. Wielu w samej Japonii postulowało by dać sobie spokój z produkcją samochodów w tym kraju i znieść cła na amerykańskie auta czyniąc je bardziej przystępnymi cenowo dla przeciętnego klienta. Inni tymczasem argumentowali, że żaden kraj nie doszedł do niczego bez rozwinięcia takich sektorów jak motoryzacja. Gdyby nie oni Toyota byłaby dziś raczej montownią dla któregoś z amerykańskich producentów albo nie istniała by w ogóle. Dziś ten kraj nie potrzebuje ceł bo jakościowo ich produkty nie mają sobie równych. Gdyby jednak postawiono tam na politykę tak dziś promowaną przez liberałów z Funduszu Walutowego czy Banku Światowego to dziś ekonomicznie to państwo przypominałoby raczej Malezję niż Zachód.
A wracając do Korei to dziś LG Chem jest wg wielu ekspertów producentem najlepszych baterii litowo-jonowych na rynku ( i dostarczy akumulatory dla Volta jeśli ... GM przetrwa). W dobie obecnego kryzysu kraj ten planuje przeznaczyć najwięcej bo aż 81% pakietu stymulacyjnego na tzw. zielone technologie co stanowi wg Newsweeka 3% GDP i pewnie jeszcze nie raz nas zaskoczy.

Na podstawie 'Bad Samaritans' - Ha-Joon Chang
Niestety z powodu ograniczeń czasowych nie mogłem wspomnieć kilku fascynujących rozdziałów dotyczących Finlandii, patentów i czynników kulturowych ( rewelacyjny rozdział 9 - Lazy Japanese and thieving Germans)