wtorek, kwietnia 14, 2009

Nie wszystko złoto...
W moim poprzednim wpisie wspomniałem, że Korea zamierza przeznaczyć ogromne środki na tzw. 'zielone' technologie. Po odnalezieniu tekstów zawierających więcej szczegółow okazuje się, że część funduszy będzie przeznaczone na ... technologie nuklearne. Nie są bynajmniej w tym osamotnieni. Wielka Brytania, która nie ma większych osiągnieć w OZE promuje atom gdzie tylko może w tym min. w słonecznych Zjednoczonych Emiratach Arabskich i innych mniej lub bardziej stabilnych politycznie państwach- (UK seeks peaceful nuclear power use http://tvnz.co.nz/world-news/uk-seeks-peaceful-nuclear-power-use-2560446)
G. Brown wydaje się zapominać, że już kiedyś próby ratowania British Energy (elektrownie atomowe) kosztowały podatnika 6 miliardów funtów. Musimy też przymknąc oczy na zakład w Sellafield, który miał przerabiać/produkować 120 ton paliwa (nuklearnego) rocznie i w okresie użytkowania przynieść 200 mln zysku. Tymczasem w ciągu 7 lat wyprodukowała zaledwie 6.3 ton. Koszty operacyjne wyniosły 626 mln funtów i koszty konstrukcji 637 mln. Ponieważ projekt wciąż sprawia problemy (osiąga zaledwie 4% planowanej produkcji) zanosi się, że zamiast zysku może przynieść ponad miliard funtów strat. - (Nuclear recycling plant costs £1.2 billion and still doesn't work - http://www.telegraph.co.uk/earth/energy/nuclearpower/5117991/Nuclear-recycling-plant-costs-1.2-billion-and-still-doesnt-work.html) Oprócz problemów technicznych warto wspomnieć czynnik ludzki, który wydaje się być przerażająco słabym ogniwem. Kierownictwo w Sellafield ustawicznie igonorowało ostrzeżenia systemu (i pracowników niższego szczebla) sugerujące awarię. Uważano, że obiekt wybudowano wg tak wysokich standardów, że awaria nie jest możliwa. (UK government probe cites staff negligence in 2005 Thorp radioactive leak - http://www.bellona.org/articles/articles_2007/thorp_hse ) Można by też napomknąc o obecnych problemach Finlandii gdzie koszty budowy elektrowni atomowych zupełnie wymknęły się spod kontroli co w tym przemyśle jest bardziej regułą niż wyjątkiem. ( The nuclear industry's secret subsidies -http://www.guardian.co.uk/commentisfree/2008/sep/04/nuclear.nuclearpower )
Po części próby wyrwania sektora nuklearnego z krainy umarłych opierają się na szlachetnych poniekąd pobudkach. Reaktory nie emitują przecież zbyt wiele CO2 i ostatnio wymieniene są wśród 'zielonych' technologii. Tak więc dyskusja nt efektu cieplarnianego stała się swego rodzaju mieczem obosiecznym. Choć nie ulega wątpliwości, że OZE wiele zyskały na kampaniach dotyczących klimatu to jednak skupiając się wyłacznie na CO2 przeoczamy wiele innych zalet OZE i kończymy z 'jajami Bazyliszka' w postaci reaktorów jądrowych, CCS czy biopaliw. Potrzebujemy wrócić do podstaw i jasno określić jakie warunki muszą spełniać nasze rozwiązania by zasługiwać na miano zielonych, czystych czy odnawialnych. Dla przyzwoitości powinniśmy oczekiwać, że będą przyjazne dla środowiska, bezpieczne, niewyczerpane, łatwo skalowalne i coraz tańsze w miarę upowszechniania. Atom, CCS i biopaliwa nie spełniają większości z tych oczywistych wydawałoby się warunków.
O ile np. energia słoneczna jest niewyczerpanym źródłem enrgii o tyle jej cena wciąż budzi wątpliwości. Jak wspominałem w swoich poprzednich komentarzach (1 - i 2 ) koszty produkcji spadają wyjątkowo szybko. Niemniej duży popyt w zeszłym roku i małe moce produkcyjne nie skłaniały firm do obniżek. I tak First Solar, który produkuje panele na bazie tzw cienkiego filmu i może poszczycić się najmniejszymi kosztami sprzedawał swoje produkty z ponad 50% zyskiem. Bonanza jednak dobiega końca i to nie koniecznie za sprawą kryzysu. Powodem są spadające koszty krzemu stosowanego w produkcji 'tradycyjnych' paneli PV. Jak donosi Barron's ( http://online.barrons.com/article/SB123820188149562545.html?page=1 ) cena krzemu spadła już z $450/ kg do $100. Gdy spadnie poniżej $50 (koszty produkcji kg krzemu wynoszą ok $ 30-40) panele krzemowe staną się tańsze niż produkty First Solar i ku uciesze klientów wojna cenowa rozgorzeje na dobre. A że ten będzie dalej tanieć jest rzeczą pewną. W wyniku masowych inwestycji w nowe fabryki podaż przewyższy popyt w ciągu roku o 50 %. Jest jeszcze jeden powód do optymizmu. Co raz więcej firm zamierza produkować panele, które będą łatwiejsze w samodzielnej instalacji. W USA gdzie koszty montażu stanowią nierzadko 30 % ceny zestawu możliwość zaoszczędzenia w ten sposób kilku tysięcy dolarów będzie ważniejsze niż obecne wsparcie rządowe. ( When Is the Right Time to Buy Solar?http://www.greentechmedia.com/articles/when-is-the-right-time-to-buy-solar-5997.html )
Choć brzmi to paradoksalnie energia odnawialna ( jak i technologie, które pozwalają nam zmniejszyć jej zużycie ) ponieważ jest niewyczerpana może zaoszczędzić nam pieniądze nawet gdy jest nieco droższa od tej generowanej z paliw kopalnych. Co mam na myśli? Najlepiej obrazuje to obecny kryzys. Ponieważ co raz trudniej jest nam zwiększyć wydobycie ropy na którą popyt nieprzerwanie rósł jej cena doszła w zeszłym roku do $145 za baryłkę. Był to skok o kilkaset procent w ciągu zaledwie kilku lat. Recesja doprowadziła jednak do spadku zapotrzebowania z 85.8 mln baryłek dziennie do 83.4 mln w tym roku. Tak więc spadek popytu o niecałe 3% doprowadził do trzykrotnej obniżki cen do ok. $50 za baryłkę obecnie. Ponieważ nasza cywilizacja staje się coraz bardziej uzależniona od energii pokonanie recesji będzie oznaczać powrót zawrotnych cen ropy, gazu i węgla ... chyba, że większość krajów będzie ją bardziej oszczędzać i czerpać w większej mierze z innych źródeł. Tak więc jeśli mieszkamy w kraju, który jest importerem energii płacąc więcej za OZE będziemy w ogólnym rozrachunku płacić mniej (należy również uwzględnić poprawiony bilans handlowy z eksporterami energii, nowe miejsca pracy i mniejsze koszty dla służby zdrowia i środowiska). Aby to jednak było możliwe OZE musi być zaadoptowane na szerszą skalę przez wiodące gospodarki i muszą być zastosowane środki fiskalne (szczególnie w USA gdzie akcyza na ropę jest wyjątkowo niska), które uzyskany spadek cen energii 'brudnej' nie przeniosą w pełni na konsumenta. Owo przekierowanie części uzyskanych w ten sposób środków na dalszy rozwój OZE pozwalałby nam coraz szybciej wyleczyć się z obecnego uzależnienia. Byłoby to również zabezpieczeniem dla OZE przed 'ścięciem gałęzi na której siedzi' (niższa popyt na paliwa kopalne dzięki OZE = spadające ceny energii konwencjonalnej = trudniejsze konkurowanie z paliwami kopalnymi ) do czasu osiągnięcia przez nie pełnej dojrzałości.


Więcej na temat 'bezpieczeństwa' atomu na stronie Greenpeace - http://archive.greenpeace.org/comms/nukes/chernob/rep02.html i innych 'kwiatków' tego sektora na http://delicious.com/chr4/nuclear